Informacja prasowa, Warszawa dn. 26 kwietnia 2021 r.
Ewolucja w leczeniu szpiczaka plazmocytowego a dostępność do terapii w czasie pandemii COVID-19
Pandemia koronawirusa SARS-CoV-2 wprowadziła wiele chaosu i niepewności do życia pacjentów onkologicznych i hematoonkologicznych. Od początku pandemii media prześcigają się w publikowaniu komunikatów na temat działania wirusa, nowych obostrzeń warunkujących bezpieczeństwo społeczne i informacji dotyczących grup szczególnego ryzyka.
Pacjenci hematoonkologiczni, których układ odpornościowy jest osłabiony, są bardziej podatni na zakażenie. Zmiana, jakiej przez pandemię potrzebują zarówno pacjenci, jak i lekarze, dotyczy reorganizacji pracy i wprowadzenia uproszczeń do systemu opieki zdrowotnej w leczeniu, gdyż wiele osób zdecydowało się na przerwanie leczenia, unikanie placówek szpitalnych w obawie przed zakażeniem. Jak wskazują hematoonkolodzy, obecnie do szpitala trafia więcej osób z zaawansowaną postacią choroby, niż było to przed pandemią.
Nieuleczalny nowotwór chorobą przewlekłą
Szpiczak plazmocytowy (multipe myloma) to nieuleczalny nowotwór złośliwy układu krwiotwórczego, wywodzący się z dojrzałych komórek układu odpornościowego, nazywanych plazmocytami. W Polsce na szpiczaka plazmocytowego choruje obecnie blisko 10 000 osób, a rokrocznie rozpoznawany jest u kolejnych 1000 pacjentów. Mediana wieku pacjentów wynosi 70 lat. Choroba stanowi około 1–2% wszystkich nowotworów złośliwych i 10–15% zachorowań na nowotwory hematologiczne. Obok uszkodzenia kości i nerek następstwem rozwoju choroby jest upośledzenie czynności krwiotwórczej szpiku oraz skłonność do zakażeń. Liczba chorych na szpiczaka plazmocytowego zwiększa się, co jest skutkiem zarówno skuteczniejszej diagnostyki, jak również istotnego przedłużania przeżycia pacjentów. Zawdzięczamy to dostępności nowych leków w pierwszej i kolejnych liniach leczenia, zmianie koncepcji leczenia i przedłużaniu czasu trwania leczenia, wprowadzaniu leczenia konsolidującego oraz podtrzymującego od progresji choroby. Mediana czasu przeżycia chorych z objawową, postępującą postacią choroby nie przekraczała dawniej 3–4 lat. Dziś jakość życia pacjentów jest tak dobra, że mogą pracować, prowadzić życie rodzinne oraz realizować plany i marzenia. Obecnie szpiczak u wielu osób można uważać jako schorzenie przewlekłe, jednak z uwagi na dużą różnorodność tego nowotworu prowadzenie pacjenta wymaga indywidualnego podejścia, specjalistycznej i aktualnej wiedzy oraz dużego doświadczenia ze strony zespołu leczącego.
Zdaniem prof. dr. hab. Krzysztofa Giannopoulosa z Zakładu Hematoonkologii Doświadczalnej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, „(…) w ostatnich latach dostęp do nowoczesnych terapii w Polsce poprawił się, co może wpłynąć na poprawę przeżycia chorych ze szpiczakiem plazmocytowym”.
Obecnie na świecie toczy się mnóstwo badań nad wprowadzeniem nowych leków do leczenia szpiczaka. Część z nich została już zarejestrowana. Pacjenci i lekarze mają prawo oczekiwać, że najbliższych latach będą również dostępne i refundowane w Polsce. Niestety, Polska na tle
pozostałych państw Unii Europejskiej pozostaje krajem, w którym na dobre i oczywiste decyzje, dotyczące np. dostępności leków, wciąż trzeba długo czekać. A czas, jak pokazuje ostatni rok, jest dla pacjentów i lekarzy na wagę złota. Oczekiwaną zmianą jest nowoczesne leczenie, które podniesie jakość życia pacjentów, zwiększy ich bezpieczeństwo w czasie prowadzonej terapii. Przy często nawracającej chorobie kluczowe jest, by pacjent miał dobrą jakość życia w trakcie terapii. A na nią z kolei ma wpływ forma podania leku. Obecnie leki mogą być przyjmowane doustnie lub podskórnie.
Leczenie podskórne szpiczaka plazmocytowgo
• Brak konieczności założenia wkłucia dożylnego
• Skrócenie pobytu w szpitalu (formuła ambulatoryjna lub pobyt jednodniowy)
• Powikłania ograniczają się do zaczerwienienia w miejscu podania
• Zwiększenie komfortu życia pacjenta
• Ograniczenie kosztów leczenia (w tym zmniejszenie liczby lekarzy asystujących przy podaniu leku)
Adam, 37 lat, pracownik korporacji, z zamiłowania kolarz: Zachorowałem na szpiczaka plazmocytowego dwa lata temu. Trafiłem na SOR z potwornym bólem pleców. Wszyscy podejrzewaliśmy, że to ostry atak zapalenia korzonków. To był zwyczajny dzień w pracy. Nie mogłem wstać z krzesła, ruszyć się. Z opisem badania trafiłem do neurochirurga. I tak się zaczęło. Usłyszałem, że od tej pory moje życie się zmieni, ale dzięki dobremu leczeniu
i wsparciu lekarzy ta zmiana przebiegła łagodnie. Dziś, kiedy już się oswoiłem z tym, że jestem pacjentem onkologicznym, zależy mi na tym, żeby korzystać z życia, jak kiedyś. Pracować, uprawiać sport. Nie tracić połowy tego życia na pobyty w szpitalu.
* Źródło: „Ewolucja w leczeniu szpiczaka plazmocytowego”, Instytut Komunikacji Zdrowotnej.
Dane naukowe zebrane przez hematologów i onkologów na świecie dotyczące zakażenia COVID-19 sugerują, że pacjenci ze szpiczakiem plazmocytowym są narażeni na zwiększone ryzyko ciężkiego przebiegu infekcji i większej śmiertelności. Pacjenci unikają szpitali w obawie przed zakażeniem wirusem SARS-CoV-2. Każda obecnie refundowana terapia leczenia szpiczaka plazmocytowego, przy podaniu dożylnym to przy podaniu pierwszej dawki nawet 400, drugiej 250, a trzeciej 200 minut. Chory, przychodząc na podanie podskórne, ma bardzo mocno skrócony czas infuzji. Przy podaniu podskórnym łączny czas skraca się do jedynie 5 minut! Pacjent może mieć szybką iniekcję, przez co nie musi długo przebywać w szpitalu. Personel medyczny ma możliwość poprawy wydajności w przypadku rosnącej liczby pacjentów i obciążenia związanego z koronawirusem. Trzeba pamiętać, że obsługa ze strony świadczeniodawcy wiąże się z różnymi zasobami, a na ich wykorzystanie wpływ ma zarówno obłożenie personelu obowiązkami, jak i miejsce podawania leku – podanie dożylne może być prowadzone w ambulatorium, ale jest też wykonywane w ramach hospitalizacji.
Szybkie i krótkie podanie leku daje pacjentom duże poczucie komfortu. Dodatkowo związane jest z mniejszą o 50% reakcją w miejscu podania iniekcji. W badaniach satysfakcji pacjenci ocenili terapię podskórną jako preferowaną w porównaniu z dożylną. Z klinicznego punktu widzenia w obu typach podania uzyskiwana jest taka sama skuteczność przy 50% poprawie działań niepożądanych związanych z miejscem iniekcji. Ważny jest też koszt. Dla pacjentów z wyższą wagą podanie dożylne terapii wiąże się z większą dawką leku, a przez to z wyższymi kosztami. Dawka terapii podanej podskórnie jest dawką stałą, bez względu na wagę pacjenta. Może to przynieść potencjalne oszczędności, które w perspektywie roku mogą sięgać kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Ustawa z dnia 31 marca 2020 r. o zmianie niektórych regulacji w zakresie systemu ochrony zdrowia związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 przesunęła w czasie bieg procesów refundacyjnych. Należy dołożyć wszelkich starań, aby decyzje uwzględniające potrzeby pacjentów chorych na szpiczaka plazmocytowego były podejmowane na bieżąco, gdyż choroba nie czeka. Pandemia to też czas weryfikacji wartości, którymi kierują się urzędnicy i decydenci tworzący system ochrony zdrowia. Potrzeby są duże i dostępność terapeutyczna też musi być duża.
****************************************************************************
Źródło informacji prasowej: „Ewolucja w leczeniu szpiczaka”, autor Instytut Komunikacji Zdrowotnej, partner Janssen